wtorek, 6 sierpnia 2013

SESJA 62: ŚWIAT ZMIENIA SIĘ W SEKUNDĘ

KRÓTKA POWTÓRKA
Tydzień temu próbowaliśmy wejść w rolę eksperymentatora, który mimo obaw, potu i wypieków na twarzy, próbuje swych sił w tym, czego się boi, a zarazem bardzo pragnie. Albert  Ellis mawiał, że najlepiej robić to, czego się lękamy. W ten sposób neutralizujemy lęk, odkrywamy nowe horyzonty naszych możliwości i czujemy się wolni jak nigdy dotąd. Często powtarzamy w cotygodniowych "krótkich powtórkach", że to nie wydarzenia aktywujące (A) sprawiają to, jak się czujemy (C), lecz błędne przekonania (B) na ich temat. A sposobem poradzenia sobie z tymi przekonaniami jest ożywiona dyskusja (D), która podważy ich sens i pozwoli wypracować nowe, efektywne (E) sposoby myślenia i działania. Te powtórki, choć dla wielu mogą wydać się nużące, mają na celu uczynienie z modelu ABCDE stałej broni przeciw wszelkim niedogodnościom, na jakie w życiu napotykamy. Jeśli ten sposób efektywnego myślenia wejdzie nam w krew, z łatwością pokonamy największą przeszkodę. Jak pamiętasz z sesji 60 - ową prawdę o roli przekonań znali już starożytni filozofowie, którymi doktor Ellis inspirował się tworząc REBT.

DZISIEJSZA SESJA
Lato sprzyja poznawaniu nowych rzeczy. Czytamy nowe książki, poznajemy nowe miejsca i  nowych ludzi (przyporządkowując im nowy numer w naszym telefonie). Kilka tygodni temu udało mi się kupić w antykwariacie pięć zbiorków amerykańskiej prozy z połowy XX wieku po cenie tak atrakcyjnej, że miała niemal moc terapeutyczną (1zł za sztukę). W jednym z opowiadań mało w Polsce popularnego autora - Johna Cheevera, odkryłem fragment, który zainspirował mnie do napisania dzisiejszej sesji. Brzmiał następująco:
"Ktoś kiedyś napisał, że z objęć śmierci zdolny jest wyrwać nas zapach razowego chleba. To nieprawda. To ludzka miłość i przyjaźń ma tę cudowną moc. [...] Jednej rzeczy tylko nie mogłem zrozumieć, idąc tego popołudnia po Piątej Alei, a mianowicie, jakim cudem świat, który jeszcze przed paru minutami wydawał mi się taki ponury, mógł nagle stać się taki przyjazny i ładny. Chodniki zdawały się błyszczeć wesoło, a idąc na stację uśmiechałem się radośnie do tych pomylonych dziewcząt, które reklamują biustonosze na afiszach porozlepianych na słupach ogłoszeniowych w Bronx".
Słowa te brzmią jak relacja kogoś, kto odzyskał właśnie życie. Jest w tym wiele prawdy. Bohater tego opowiadania popadł w poważne tarapaty finansowe. Stracił dobrze płatną pracę, zaczął własny biznes, który przynosił same straty i wreszcie - w akcie desperacji - ukradł znajomemu portfel. Przeżywał prawdziwe katusze, niemal jak Raskolnikow ze "Zbrodni i kary". Czuł się z tym fatalnie i - jak to zwykle bywa - jego zmysły stały się niebywale wyostrzone. Kiedy tylko ktoś wspominał o rabunku lub gdy zauważył w gazecie informacje o takim przestępstwie oblewał go zimny pot, serce przyspieszało, a w ustach robiło się sucho. Myślał, że od tej pory skazany jest na dożywotnie zmagania z tym, co zrobił i z obawą o to, jaka czeka go za to kara, gdy wszystko wyjdzie na jaw. Rzeczywistość wydawała się nieodwracalnym, ponurym obrazem, z którego nie ma wyjścia. Aż tu nieoczekiwanie, pewnego ranka dostał ponownie propozycję tej samej dobrze płatnej pracy. Niepostrzeżenie zwrócił koledze skradzioną sumę i pomaszerował wzdłuż swojej ulicy widząc ją piękniejszą niż kiedykolwiek. Można powiedzieć, że narodził się na nowo. I to bez żadnej magii, bez cudów i niewiarygodnych okoliczności. Jedno pozytywne wydarzenie odmieniło wszystko. Jego pierś uwolniła tłumiony oddech, zaczął oddychać pełna piersią i dostrzegać we wszystkim uzasadniony powód do radości.
Jaka płynie z tego terapeutyczna nauka? Mianowicie - że metamorfoza sposobu myślenia i patrzenia na świat może nastąpić w chwili, w której to czytasz. Może nastąpić za godzinę, jutro rano, albo nastąpiła chwilę temu i cieszysz się z tej zmiany. Niekiedy, nawet w poważnych zaburzeniach lękowych lub depresyjnych, w przeciągu sekund napełnia nas niespodziewana radość, którą chcielibyśmy obdzielić świat i zaczynamy racjonalnie, konstruktywnie myśleć (dodajmy, że wcale nie musi to być symptom zaburzeń dwubiegunowych). Warto więc zrobić krok dalej. Podtrzymać ją, by nie uciekła nam jak ptak wypuszczony z rąk. Dalsze losy bohatera opowiadania Johna Cheevera nie są znane. Możemy jednak przyjąć za pewnik - gdyby wracał myślą do tego spaceru każdego kolejnego dnia, jego świat stawałby się coraz bardziej kolorowy.

ZADANIE DOMOWE
Jedna z najskuteczniejszych metod utrwalania dobrego samopoczucia jest zaprzężenie do tego zadania wyobraźni. Czy zdołasz wygospodarować ze swego grafiku 2 minuty? Jeśli tak, to świetnie. Usiądź wygodnie. Jeśli chcesz, zmruż oczy. Skoncentruj swoją uwagę na oddechu, wyobrażając sobie przy wdechu słowo "do", przy wydechu zaś "od". Po chwili, kiedy poczujesz, że twoje ciało jest rozluźnione przywołaj w pamięci uczucie błogości, jakiego doświadczyłeś lub chciałbyś doświadczyć. Zwróć uwagę na wszystkie towarzyszące mu doznania. Widoki, dźwięki, zapachy, odczucia, a może i smaki? Czy na twoich ustach pojawia się uśmiech? Prawda, że to proste? W ten sposób pomogłeś zacieśnić relację między swoimi komórkami nerwowymi, a jak wiesz choćby z sesji 15, od tego zależy nasze zdrowie psychiczne. Jeśli będziesz spacerować dziś po swojej ulicy, może całkiem nieświadomie uśmiechniesz się widząc coś, co wcześniej nie przykuwało twojej uwagi? Tego Ci życzę. I zapewniam - masz skuteczne narzędzie czynienia samego siebie szczęśliwszym- jest nim Twoja wyobraźnia.