KRÓTKA POWTÓRKA
Jak być może zauważyliście, w naszym pasku zakładek zaszły pewne zmiany. Pojawiła się
nowa karta o nazwie "Spis sesji", w której znajdziecie listę wszystkich dotychczasowych artykułów. Wystarczy kliknąć na wybrany tytuł, by przejść do jego treści. W tej samej zakładce zamieściliśmy szczyptę materiałów do pobrania - "Przewodnik dla rozpoczynających autoterapię", "Sesję wprowadzającą", "REBT w schemacie graficznym" oraz "Formularz ABCDE". Pobierajcie śmiało i utrwalajcie w swoim życiu ten skuteczny sposób patrzenia na świat - mówiący, że to nie wydarzenia stanowią problem, ale to, co na ich temat myślimy. Przed tygodniem przytoczyłem fragment opowiadania Johna Cheevera, w którym bohater, przyjęty na nowo do pracy, widzi wszystko w zupełnie innych barwach. Okazuje się, że nawet codzienna droga może ekscytować, pobudzać i cieszyć. Tak, świat zmienia się czasem w sekundę. To jak przekręcenie wajchy w drugą stronę. Trzeba jednak pilnować, by przypadkiem nie wymknęła nam się znowu.
nowa karta o nazwie "Spis sesji", w której znajdziecie listę wszystkich dotychczasowych artykułów. Wystarczy kliknąć na wybrany tytuł, by przejść do jego treści. W tej samej zakładce zamieściliśmy szczyptę materiałów do pobrania - "Przewodnik dla rozpoczynających autoterapię", "Sesję wprowadzającą", "REBT w schemacie graficznym" oraz "Formularz ABCDE". Pobierajcie śmiało i utrwalajcie w swoim życiu ten skuteczny sposób patrzenia na świat - mówiący, że to nie wydarzenia stanowią problem, ale to, co na ich temat myślimy. Przed tygodniem przytoczyłem fragment opowiadania Johna Cheevera, w którym bohater, przyjęty na nowo do pracy, widzi wszystko w zupełnie innych barwach. Okazuje się, że nawet codzienna droga może ekscytować, pobudzać i cieszyć. Tak, świat zmienia się czasem w sekundę. To jak przekręcenie wajchy w drugą stronę. Trzeba jednak pilnować, by przypadkiem nie wymknęła nam się znowu.
DZISIEJSZA SESJA
Dziś chciałbym opowiedzieć o dniu z życia Julii - świeżo upieczonej pani magister, która dopiero co wkroczyła w dojrzałe, samodzielne życie. Codziennie o 6.50 budzi ją fragment piosenki The Beatles "A day in the life", rozpoczynający się od słów "Woke up, got out of bed!". Szybko przyciska klawiaturę, by celebrować ostatnie 10 minut snu.
Po 9 minutach bowiem Beatlesi znów wzywają na równe nogi, i wtedy już naprawdę nie ma żartów. Zostaje 40 minut na wzięcie prysznica, zjedzenie śniadania, ubranie się, zrobienie makijażu i pogoń za tramwajem. Po Beatlesach rozbrzmiewa szum wody, następnie głośne wirowanie suszarki. Po wyjściu z łazienki, Julia biegnie do kuchni, włącza telewizor i przyrządza naprędce coś do przekąszenia. Kilka minut wpatruje się w ekran machając energicznie łyżką. Potem kończy poranny ceremoniał, by biec w stronę przystanku. W drodze szybko wkłada do uszu słuchawki, by czekanie (lub gonienie) na tramwaj upłynęło jej milej. W tramwaju hałas, szum rozmów, głos informujący o kolejnych stacjach i muzyka, która... która w takich okolicznościach sprawdza się pierwszorzędnie. Pokonując drogę z przystanku do pracy, Julia słucha wciąż ulubionych kawałków. Słuchawki zdejmuje jednocześnie z przekroczeniem progu firmy. W minutę pokonuje schody, by wkrótce znaleźć się w olbrzymiej, przeszklonej hali, gdzie ludzie przypisani do swych boksów, nieustannie... rozmawiają. To dobrze znane call center, w którym Julia pracuje jeszcze od czasu studiów. Jak mówi, mimo że mogłaby poszukać czegoś bardziej ambitnego, to zdążyła się już przyzwyczaić do miejsca i ludzi, których widuje co dnia, dlatego moment szukania innego zajęcia odkłada wciąż na nieokreślone "później". Witając się ze swoją ekipą w biegu, zasiada przed monitorem, nakłada szybko słuchawki i klika pośpiesznie w pierwszy numer z listy. W oczekiwaniu na odbiór, nuci melodie, których słuchała po drodze...
Po 9 minutach bowiem Beatlesi znów wzywają na równe nogi, i wtedy już naprawdę nie ma żartów. Zostaje 40 minut na wzięcie prysznica, zjedzenie śniadania, ubranie się, zrobienie makijażu i pogoń za tramwajem. Po Beatlesach rozbrzmiewa szum wody, następnie głośne wirowanie suszarki. Po wyjściu z łazienki, Julia biegnie do kuchni, włącza telewizor i przyrządza naprędce coś do przekąszenia. Kilka minut wpatruje się w ekran machając energicznie łyżką. Potem kończy poranny ceremoniał, by biec w stronę przystanku. W drodze szybko wkłada do uszu słuchawki, by czekanie (lub gonienie) na tramwaj upłynęło jej milej. W tramwaju hałas, szum rozmów, głos informujący o kolejnych stacjach i muzyka, która... która w takich okolicznościach sprawdza się pierwszorzędnie. Pokonując drogę z przystanku do pracy, Julia słucha wciąż ulubionych kawałków. Słuchawki zdejmuje jednocześnie z przekroczeniem progu firmy. W minutę pokonuje schody, by wkrótce znaleźć się w olbrzymiej, przeszklonej hali, gdzie ludzie przypisani do swych boksów, nieustannie... rozmawiają. To dobrze znane call center, w którym Julia pracuje jeszcze od czasu studiów. Jak mówi, mimo że mogłaby poszukać czegoś bardziej ambitnego, to zdążyła się już przyzwyczaić do miejsca i ludzi, których widuje co dnia, dlatego moment szukania innego zajęcia odkłada wciąż na nieokreślone "później". Witając się ze swoją ekipą w biegu, zasiada przed monitorem, nakłada szybko słuchawki i klika pośpiesznie w pierwszy numer z listy. W oczekiwaniu na odbiór, nuci melodie, których słuchała po drodze...
Po 3 godzinach przychodzi czas zasłużonej przerwy. Julia idzie do dużego pokoju z kuchnią, gdzie cały dzień rytm nadaje jedna z muzycznych stacji na zawieszonym tuż pod sufitem telewizorze wielkości ekranu kinowego. Julia zawsze uważała to za świetne rozwiązanie. Jak powtarza: "Przynajmniej nie ma miejsca na niezręczną ciszę". Po przerwie - powrót do słuchawki. Przedłużanie umów, negocjowanie wyższych stawek, odpowiadanie na pytania, na które nie zna się odpowiedzi etc. Chwilę po godz. 16. Julia opuszcza gmach firmy i słuchając swoich przebojów idzie na przystanek. W domu spędza zaledwie chwilę. Umawia się zwykle z przyjaciółką na obiad, a wieczorem idzie z inną ekipą do klubu, gdzie grają najlepszą muzykę. Kocha gwar nocnego miasta, mogłaby krzyczeć na całe gardło, jak bardzo jest wtedy szczęśliwa. Najgorzej bywa w weekendy. Skrupulatnie, z wyprzedzeniem, planuje każdą godzinę, by nie popaść w stan, który nazwała "niewiedzeniemcozesobązrobić". Na szczęście w pobliżu jest kino i miejsce, gdzie niszowe grupy próbują swych sił na scenie. Wieczorem zaś... robi to samo, co przez resztę tygodnia. W poniedziałek o 6.50 budzą ją Beatlesi i cykl zaczyna się od nowa.
Jeśli po przeczytaniu tego opisu odczuwasz dyskomfort, to właściwa reakcja. Jeśli automatycznie pragniesz chwili spokoju, to widocznie życie Julki nie przypadłoby Ci do gustu. Brakuje w nim bowiem czegoś, czego Julia potwornie się boi, a co mogłoby wzbogacić jej sposób widzenia rzeczywistości o tak ważny dystans. Tym czymś jest cisza. Budzi się z muzyką, idzie spać z muzyką, a w międzyczasie wysłuchuje setek osób, niezadowolonych ze swojej taryfy. To prawdziwy cud, że jej bębenki są jeszcze w całości! Pewnego razu Julia przeczytała zdanie, które zmusiło ją do refleksji. Brzmiało: "Jesteś naprawdę biedny, skoro nie stać cię na chwilę ciszy". Zaczęła głęboko zastanawiać się nad swoim porządkiem dnia. I wyciągnęła z tego namysłu bardzo ważne wnioski.
Cisza bywa bowiem lekiem, zbawieniem, kołysanką, ulgą, bywa twórcza, głęboka, relaksująca, ożywcza. Cisza jest niezbędna do naszej codziennej, życiowej równowagi. Czasem świadomie zagłuszamy ją, nie chcąc pozwolić sobie na moment zadumy. Zdarza się często, że potwornie boimy się tego, co mogłoby się z takiej ciszy narodzić. Jeszcze okazałoby się, że moje życie nie jest takie, jak je wymarzyłem. Albo że moje znajome zamiast mówić - gdakają. Tak, cisza bywa demaskacyjna. Ale czasem taki zimny mentalny prysznic jest darem.
W psychologii coraz większa popularność zyskują techniki medytacyjne zwane mindfulness. Jest to trenowanie swojej uważności poprzez koncentrację na określonych obiektach lub zjawiskach. Można usiąść w ustronnym miejscu i skupić się na swoim oddechu, jak wpływa i wypływa z naszego ciała. Możemy również spróbować nie myśleć o niczym, a gdy tylko coś pojawi nam się w głowie, starać się to zlekceważyć. Sposobów jest mnóstwo. A najlepszy jest Twój własny przepis na ciszę.
ZADANIE DOMOWE
Pozwól sobie na bezcenny komfort ciszy. Z pewnością Cię na nią stać. Niech trwa kilkadziesiąt sekund lub dłużej - obojętnie. Ważne aby nic nie mąciło wtedy Twej uwagi. Pozwól myślom szybować swobodnie po Twojej głowie. Jeśli chcesz, skoncentruj się na oddechu, jeśli nie - skup się na czymkolwiek lub spróbuj nie myśleć o niczym. Odkryj smak ciszy. Jestem pewien, że jeśli jej raz posmakujesz, będziesz z radością po nią sięgał. I pomyśleć, że od tej słodyczy nie przybywa nam kalorii! :)