KRÓTKA POWTÓRKA
Tydzień temu zachęcaliśmy do zwięzłych nieparlamentarnych wyrażeń, które pomogą nam uprzytomnić sobie wypracowane wcześniej racjonalne sposoby myślenia. A więc zamiast w sytuacji stresującej powracać do ustalonej formuły: "Zależy mi na akceptacji innych, ale nie jest niezbędna mi do życia. Nawet, jeśli jej nie zdobędę, pozostanę równie wartościową osobą", można użyć jej krótszego zamiennika, który przywołany w pamięci pozwoli uniknąć natrętnych wyrzutów. Pamiętaj, to nie zdarzenie Aktywujące powoduje to, co Czujesz, ale twoje Błędne na jego temat wyobrażenia. Dlatego koniecznie podejmuj żywe Dyskusje ze swoimi nieracjonalnymi myślami, aby wypracować nowe Efektywne postawy mentalne i życiowe. Oto w istocie nasz autoterapeutyczny Ellisowy alfabet ABCDE.
DZISIEJSZA SESJA
Chciałbym przedstawić Wam dziś ośmioletniego chłopca imieniem Tim. Jest on synem imigrantów z Europy Wschodniej, którzy poszukiwali w Stanach lepszego życia. Jeszcze przed narodzinami Tima, w czasie wielkiej epidemii grypy zmarła jego siostra Beatrice. Był to ogromny cios dla wszystkich - zwłaszcza dla matki, która właściwie nigdy nie pozbierała się po tej tragedii.
Kiedy okazało się, że jest w stanie błogosławionym, miała nadzieję, że ból po stracie córki osłabnie - zwłaszcza, jeśli na świat przyjdzie dziewczynka. Stało się jednak inaczej. Urodził się Tim, którego matka (mimo początkowego rozczarowania) otoczyła niemal kordonem opieki, by ustrzec syna przed niebezpieczeństwami - aby nie spotkało go to, co Beatrice. Pewnego razu w czasie wycieczki na plac zabaw, Tim nieszczęśliwie spadł ze ślizgawki i złamał rękę. Na domiar złego doszło do posocznicy - uogólnionego zakażenia krwi. Choć w tamtych czasach śmiertelność wśród chorujących na nią wynosiła blisko 90% matka nie dopuszczała do siebie myśli, że Tim może odejść. I rzeczywiście - po kilku miesiącach chłopiec mógł opuścić szpital, a nadopiekuńczość matki stała się jeszcze bardziej zauważalna. Jak stwierdził po latach, była ona źródłem jego hipochondrii, z którą zmagał się przez całe życie. Wielomiesięczny pobyt w szpitalu stał się przyczyną dodatkowych lęków chłopca. Obawiając się, że nie zdoła dogonić wiedzą swoich rówieśników doszedł do przekonania, że po prostu jest tępy. Ten nieprawdziwy wniosek wzmocnił dodatkowo nauczyciel Tima, krzycząc pewnego razu na chłopca z powodu użycia przezeń rzekomo niewłaściwego koloru do narysowania nieba (choć pokolorował je na niebiesko). Wspomnienie to towarzyszyło Timowi przez całe życie.
Kiedy okazało się, że jest w stanie błogosławionym, miała nadzieję, że ból po stracie córki osłabnie - zwłaszcza, jeśli na świat przyjdzie dziewczynka. Stało się jednak inaczej. Urodził się Tim, którego matka (mimo początkowego rozczarowania) otoczyła niemal kordonem opieki, by ustrzec syna przed niebezpieczeństwami - aby nie spotkało go to, co Beatrice. Pewnego razu w czasie wycieczki na plac zabaw, Tim nieszczęśliwie spadł ze ślizgawki i złamał rękę. Na domiar złego doszło do posocznicy - uogólnionego zakażenia krwi. Choć w tamtych czasach śmiertelność wśród chorujących na nią wynosiła blisko 90% matka nie dopuszczała do siebie myśli, że Tim może odejść. I rzeczywiście - po kilku miesiącach chłopiec mógł opuścić szpital, a nadopiekuńczość matki stała się jeszcze bardziej zauważalna. Jak stwierdził po latach, była ona źródłem jego hipochondrii, z którą zmagał się przez całe życie. Wielomiesięczny pobyt w szpitalu stał się przyczyną dodatkowych lęków chłopca. Obawiając się, że nie zdoła dogonić wiedzą swoich rówieśników doszedł do przekonania, że po prostu jest tępy. Ten nieprawdziwy wniosek wzmocnił dodatkowo nauczyciel Tima, krzycząc pewnego razu na chłopca z powodu użycia przezeń rzekomo niewłaściwego koloru do narysowania nieba (choć pokolorował je na niebiesko). Wspomnienie to towarzyszyło Timowi przez całe życie.
Sam mówi o tamtych chwilach tak: "Po pierwszej klasie zostałem na drugi rok. Zawsze sądziłem, że to dlatego, że jestem tępy. Wiele lat później, gdy spytałem o to moją matkę, wyjaśniła, że przyczyną była ciężka choroba. Tymczasem pozostałem w tyle za rówieśnikami, którzy przeszli do następnej klasy. Zostałem naznaczony jako ktoś gorszy, a moja niższość była wrodzona i nieodwołalna".
Jednak mały Tim nie przyjął roli, jaką narzuciły mu okoliczności - po chwilowej rezygnacji, postanowił podjąć walkę:
"Nie mogłem się pogodzić z tym, że jestem w tyle za kolegami. Kiedy byłem w trzeciej klasie wyprzedzałem program o pół roku. Istniała możliwość przeskoczenia do następnej klasy, porozmawiałem więc o tym z moją matką, a ona z nauczycielem".
Od tej pory zaczął się jego triumfalny pochód przez kolejne stopnie edukacji. Pomagali mu w tym dwaj starsi bracia, z którymi uczył się co wieczór. W rezultacie nie tylko nie skończył szkoły później niż jego rówieśnicy, ale zdołał ich wyprzedzić aż o rok! Jak sam przyznał po latach: "Był to dla mnie dowód na to, że w razie gdybym wpadł w kłopoty, potrafię się z nich wykaraskać, i to o własnych siłach. Świadomość tego, że spadłem o rok niżej, zmobilizowała mnie do działania. Było to dla mnie wyzwanie. Przyjąłem postawę - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ, obróciłem wadę w zaletę".
Ten rzekomo tępy chłopiec, który niewłaściwym kolorem narysował niebo i z powodu choroby był przez pewien czas w tyle za swoimi rówieśnikami ukończył Uniwersytet Browna jako jeden z najlepszych humanistów, a następnie podjął studia medyczne na Uniwersytecie Yale, by wkrótce jako profesor objąć katedrę psychiatrii na Uniwersytecie w Pennsylvanii. Wiesz o kim mowa? Tim to ksywka, jaką nazywali doktora Aarona Becka jego przyjaciele i żona (od nazwiska Temkin, które nosi po matce). Co by było gdyby mały Aaron uwierzył, że jest tępy i nie podjął starań, by dorównać kolegom? Jak potoczyłyby się jego własne losy i szerzej - dzieje XX-wiecznej psychologii? Nie byłoby terapii REBT Alberta Ellisa w takim kształcie, w jakim znamy ją dziś, gdyby na swej drodze nie napotkał młodego psychiatry, który postanowił nigdy nie składać broni.
ZADANIE DOMOWE
Proponuję, abyś podjął wyzwanie - możliwie największe, jak zrobił to mały Aaron. Jeśli masz jakieś negatywne przekonanie na swój temat, uważasz, że jesteś w czymś kiepski, a chciałbyś to zmienić, weź przykład z tego ośmiolatka. Ale rozpocznij od czegoś, co Timowi nie mogło być znane. Mianowicie modelu ABCDE. Przy jego pomocy rozpraw się z tym przekonaniem, a następnie przejdź do działania. Przypomnij sobie, jakie czynniki pomogły odnieść sukces Beckowi. Przede wszystkim twarde postanowienie zmiany, dalej rozpoznanie możliwości przekucia pracy w wymierne korzyści (rozmowa z matką, konsultacje z nauczycielem), dalej korzystanie z pomocy innych (wieczorami uczył się z braćmi) i wytrwałość, która prowadzi do miejsca, w którym człowiek zaczyna sam sobie imponować. Trzymam kciuki za każdy Twój cel. Nieważne czy jest nim doktorat w Oxfordzie czy chęć zmiany pracy.