czwartek, 3 stycznia 2013

SESJA 21: POSTANOWIŁAM POSTANOWIĆ, ŻEBY NIC NIE POSTANAWIAĆ!


KRÓTKA POWTÓRKA
W sylwestrowy wieczór wbiliśmy sobie do głowy kilka zdrowych przekonań zaczerpniętych od doktora Ellisa wyrzekając się jednocześnie wszelkiego przymusu.
Rozpoczęliśmy już nowy rok. Jak to często bywa, wraz z inauguracją nowego etapu, czynimy wiele planów. Dziś zastanowimy się co siedzi w głowie sceptyka noworocznych postanowień, ale również udzielimy kilku rad tym, którzy pochylają się nad listą celów na 2013 rok.

DZISIEJSZA SESJA
Część osób jest zdania, że tworzenie postanowień nie ma najmniejszego sensu, gdyż i tak nie uda się ich zrealizować.  Owi sceptycy zdecydowanie twierdzą, że nie zamierzają niczego planować, gdyż „co ma być, to będzie”, więc nie warto sobie czegokolwiek obiecywać. Z jednej strony przyjmowanie perspektywy „tu i teraz”  i dostosowywanie swoich działań do zmieniających się kontekstów jest bardzo przydatne, ale równie ważne jest to, by posiadać perspektywę przyszłościową. Obraz upragnionego celu pozwala sterować nam aktualnym zachowaniem pod kątem przyszłych jego konsekwencji.  Poza tym stawianie sobie celów jest niezbędnym elementem samorealizacji. 

Myślę, że wiele osób unika planowania ze względu na lęk. Treścią owego lęku jest chęć uniknięcia rozczarowania. Takie osoby „nie chcą się zawieść”, są zdania że „lepiej się mile zaskoczyć” aniżeli skonfrontować z porażką (o roli języka i słowie ‘porażka’ pisaliśmy w sesji 8). U podstaw tego lęku leży niekiedy  myślenie magiczne „Jeśli czegoś pragnę, to się to nie spełni”. Jest to równie irracjonalne jak wiara w  pechową 13-stkę. Część osób unika stawiania sobie celów z uwagi na osobiste doświadczenia, związane z tym, że wcześniej nie udało się osiągnąć zamierzonego celu, gdyż w trakcie jego realizacji nastąpiło wycofanie.  Zachęcam te osoby, by przeczytały sesję o tym jak się zmieniamy i spróbowały odszukać moment, w jakim postanowiły się poddać.
Jest jeszcze jeden, dość liczny typ noworocznego sceptyka – buntownik, który idzie pod prąd i unika „wariactw, którym poddaje się większość społeczeństwa” (a za takie uważa tworzenie listy postanowień).  Nie zamierzam do niczego namawiać Czytelnika z tej grupy. Ewentualnie mogę delikatnie zachęcić do potraktowania postanowień jak zwyczajnych celów, a początek nowego roku jako pretekst i  bodziec do ich stworzenia. 

Jeśli jesteś entuzjastą noworocznych postanowień, oto kila rad dla Ciebie:
Po pierwsze, obudź w sobie nadzieję. Nadzieja to nic innego jak przekonanie, że pożądane rzeczy są dla nas osiągalne niezależnie od znikomości prawdopodobieństwa, że je osiągniemy. Nie ma sensu czegokolwiek planować z myślą, że „i tak się nie uda”, bo działa to na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.
Po drugie, przekonaj się, że nic nas nie motywuje, lecz my samy siebie motywujemy. Jak mantrę powtarzajmy sobie, że to my jesteśmy reżyserami swojego życia, to my sami mamy największy wpływ na nasze życie. Nawet w obliczu zdarzeń zewnętrznych. Nie zachęcam do oddawaniu walkowerem czynnikom zewnętrznym czy innym ludziom mocy decydowania o nas samych.
Po trzecie, przyjrzyj się swoim postanowieniom uważnie pod kątem sposobu ich sformułowania. Usuń wszelkie semantycznie niezdrowe słowa (np. muszę , powinienem, nie mogę, nie wolno mi).  Zwróć też uwagę na treść swoich celów – czy dotyczą one spraw na które masz realny wpływ (np. zamiast postanawiać, że znajdziesz dobrą pracę lepiej postanowić, że roześlesz CV do firm, które Cię interesują, podniesiesz swoje kwalifikacje itp.)
Po czwarte, pamiętaj że każda zmiana jest procesem, wcielanie postanowień w życie również. Przestudiuj więc dokładnie sesję dotyczącą etapów zmiany, aby mieć świadomość tego, co Cię czeka. Być może uchroni Cię to przed zniechęceniem i porzuceniem działań w połowie roku.

ZADANIE DOMOWE
Tym razem poproszę Cię, byś wcielił się w rolę doradcy. Wybierz najlepiej kogoś, kto jest dla Ciebie na tyle bliski, by możliwa była swobodna i szczera rozmowa. Zapytaj, czy ta osoba ma jakieś postanowienia na 2013 rok. Jeśli nie, spróbuj dotrzeć do przyczyny ich braku.  Stwórz małą debatę na temat tych przyczyn (jakie przekonania się pod nimi kryją).  Jeśli jednak ta osoba ma listę planów noworocznych, przyjrzyjcie  się im wspólnie pod kątem zdrowej semantyki, omówcie ewentualne trudności jakie mogą się pojawić w trakcie ich realizacji, stwórzcie pomysły awaryjnych rozwiązań. Powodzenia!