KRÓTKA POWTÓRKA
Mamy nadzieję, że nowa formuła sesja-dodatek-sesja przypadła Wam do gustu. Pewnie wielu z
Was, Drodzy Czytelnicy, pamięta, jak w pierwszych miesiącach autoterapii publikowaliśmy dwie sesje w tygodniu. Były to wtorki i czwartki. Otrzymaliśmy wówczas sporo sugestii, że to za szybkie tempo, nie pozostawiające wiele czasu na gruntowną refleksję nad zadaniami domowymi. Postanowiliśmy więc przejść na tryb cotygodniowy. I właściwie zostanie on utrzymany. Z tym że co drugą sesją zastąpią teksty innych autorów, w większości tych, którzy nas kiedyś zainspirowali. Mamy nadzieję, że czasu na zadania domowe wystarczy i że wielu z Was podejmie świadome, konsekwentne wyzwanie zmiany. Zmiany, do której prowadzi systematyczna praca nad sobą - wtedy rezultaty są trwałe i rzutują w zdrowy sposób na dalszym życiu. Nowych Czytelników witamy ciepło i trzymamy za nich kciuki. A dziś... co nieco o smutku.
DZISIEJSZA SESJA
Czasami terapie poznawcze uważane są za „antyemocjonalne”, gdyż ich podstawą jest przede wszystkim praca z destrukcyjnymi myślami. Jednak rolą terapii nigdy nie jest wyzbycie się wszystkich emocji i osiągnięcie stuprocentowo racjonalnej postawy. Celem jest złagodzenie intensywności emocji, a nie ich eliminacja. Znaczenie emocji możemy porównać do funkcji bólu fizycznego – informuje nas o tym, że ciało narażone jest na niebezpieczeństwo.
Kiedy dotkniemy rozżarzonego przedmiotu, ból poinformuje nas by cofnąć rękę. Emocje nie są wrogiem człowieka, mimo że części z nich nie lubimy odczuwać i wiążą się z nieprzyjemnymi doznaniami. Emocje informują nas o ważnych potrzebach, wartościach. Kiedy rosną w siłę sprawiają wrażenie nieokiełznanych, ale ponieważ ich źródłem jesteśmy my sami, a dokładnie nasze myśli, to każdą emocję można trochę „oswoić”. Dziś zanurzymy się odrobinę w smutku i zahaczymy o kilka aspektów jego przeżywania.
„Jeśli zacznę się smucić, to już nie przestanę”
Czasem odcinamy się od doznania smutku z obawy przed tym, że „zaleje” nas powódź rozpaczy, że negatywne emocje pochłoną nas bez reszty. Pamiętajmy jednak, że to co odrzucamy wraca niczym bumerang. Podobnie jak w chwili, gdy nie możemy zasnąć i przewracamy się z boku na bok. Im bardziej skupiamy się na tym, by sen przyszedł, tym bardziej czujemy się wybudzeni i nie możemy się zrelaksować. Unikanie wspomnień blokuje przetworzenie emocjonalne zdarzenia i zatrzymuje nas w emocjonalnie najgorętszym momencie. Powrót do tego co niechciane i bolesne natomiast daje często poczucie kontroli i umożliwia spojrzenie w przyszłość. Konfrontacja z tym, co niechciane pozwala doświadczyć tego, że smutek, żal i złość są do zniesienia, a to co najgorsze jest już minęło.
„Nie zniosę tego, nie wytrzymam dłużej”
Cierpienie, smutek, rozpacz to emocje które nie wywołują przyjaznych skojarzeń. Jednak są takie sytuacje w życiu każdego człowieka, kiedy nie udaje się uniknąć niekorzystnego biegu spraw i tym samym doświadczamy bólu emocjonalnego o różnym nasileniu. Nie wszystkie wydarzenia, które nas spotykają dzieją się z naszej przyczyny i w wyniku naszego udziału. Mogą to być różne sploty okoliczności, zdarzenia losowe , na które nie mieliśmy wpływu. Firma w której pracowaliśmy upada, chorujemy, ulegamy wypadkom , partner nas opuszcza. Trudno wtedy o to, by tryskać optymizmem i skakać z radości do góry. Nie wszystko w naszym życiu układa się tak, jakbyśmy tego chcieli, nie wszystko zależy od naszych starań i wysiłków. Choć w trudnych okolicznościach mogą ogarniać nas myśli o niekończącym się cierpieniu i braku perspektyw na przyszłość, niesprawiedliwym losie, to zastanówmy się słowami A. Ellisa „Dlaczego miałbym nie odczuwać bólu albo jakiegoś dyskomfortu? Nie lubię ich, ale można je przeżyć. Moje życie byłoby bardzo ograniczone, gdybym miał unikać wszystkiego, co może sprawić mi ból”. By przetrwać trudny czas podążajmy za słowami poety ks. J. Twardowskiego „przytul w ten czas nieludzki swe ucho do poduszki, bo to co nas spotyka przychodzi spoza nas”.
„Smutek odebrał mi siłę do działania”
Nie zawsze mamy do czynienia ze smutkiem uwarunkowanym sytuacyjnie, chwilowym stanem, który przemija. Ci, którzy cierpią na depresję czują niemalże chroniczne przygnębienie bez określonej, wyrazistej przyczyny. Jedną z metod radzenia sobie z długotrwałym poczuciem przygnębienia i smutku jest tzw. aktywizacja behawioralna, a więc przełamanie bezczynności poprzez zaplanowanie przyjemnych działań. W czasie długotrwałego smutku ludzie rezygnują z wielu aktywności, gdyż mają poczucie, że brak im sił, by je podjąć. Bezczynność przyczynia się do pogorszenia nastroju, gdyż nie stwarza okazji, by zyskać poczucie sukcesu, doświadczyć przyjemnych bodźców. Czasem, również w trakcie wykonywania mogą pojawiać się krytyczne myśli „nic mi nie daje przyjemności” „robię to beznadziejnie” „po co mam się z kimś spotkać, znajomi będą się męczyć ze mną”, które sprzyjają rezygnacji. Mimo rezygnacji z działania poczucie smutku i bezsilności nie ustępuje samoistnie. Paradoksalnie to właśnie aktywizacja behawioralna, może dostarczyć nowych, odmiennych odczuć i zwrotnie wpłynąć na poprawę samopoczucia. Mimo, że jest to niełatwe, by znaleźć motywację do zmiany zachowania, kiedy jesteśmy wyczerpani i przygnębieni, to jednak właśnie aktywność może spowodować wzrost energii. Plan aktywności powinien być rozsądnie i dobrze skonstruowany: na początek przydzielamy sobie zadania stosunkowo łatwe. Po drugie, powinny to być działania angażujące uwagę (np. zdecydowanie korzystniejsze będzie przygotowanie potrawy wg nowego przepisu niż starych znanych na pamięć receptur). A przede wszystkim należy wybierać takie aktywności, które do tej pory były dla nas źródłem przyjemności, satysfakcji, które najzwyczajniej lubimy.
ZADANIE DOMOWE
Jeśli w nadchodzącym tygodniu doświadczysz uczucia smutku czy przygnębienia może nie staraj się od razu z nim walczyć ani tym bardziej oceniać siebie i tego co się dzieje z Tobą w sposób krytyczny. Przyjrzyj się temu, jaki strumień myśli przepływa przez Twój umysł. Niech płynie swobodnie przez chwilę. O czym ważnym może Cię informować? Może zwraca uwagę na ważne potrzeby, które starasz się stłumić?