KRÓTKA POWTÓRKA
Wehikuł czasu to byłby naprawdę cud. Kto z nas nie pamięta kultowej serii filmów science-fiction z lat. 80 "Powrót do przyszłości" i szalonego doktora Emmetta Browna, który zbudował pojazd zdolny do ponadczasowej podróży. Choć nie potrafimy fizycznie przenieść się do odległych epok, to mentalnie możemy wędrować przez szerokości geograficzne i chronologię, kiedy tylko najdzie nas na to ochota. Wiedząc, że wspomnienia są zwykle zniekształconym obrazem faktów, jesteśmy zdolni przy pomocy wyobraźni nie tylko je uporządkować, ale nadać im również bardziej przyjazny wyraz. Wyobrażanie sobie przyszłości pozwala natomiast dokonać bilansu sytuacji obecnej, układając stopnie drabiny teraźniejszości od tych najważniejszych. Nie bez przyczyny Albert Einstein uważał, że wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, a inny fizyk - Stephen Hawking, cierpiący od lat na stwardnienie zanikowe boczne, przy pomocy mentalnych obrazów potrafi badać wszechświat, jakby wprost po nim stąpał.
DZISIEJSZA SESJA
Jeśli czekałeś na nas wczoraj, Czytelniku, i ze zdumieniem spostrzegłeś, że czwartek obył się bez sesji - miałeś prawo czuć rozczarowanie. To naprawdę nieeleganckie umawiać się na konkretny dzień i bez słowa uprzedzenia najzwyczajniej nie przyjść.
Wybacz nam wszystkie Twe negatywne uczucia - mamy jednak nadzieję, że były one zdrowe i nie wprowadziły w Twoim życiu chaosu. Zanim zgodzisz się nam wybaczyć lub chować dalej urazę, zechciej posłuchać historii Michała, młodego architekta, który chciał kreślić swoje życie według idealnie prostych linii jak w projektach domów, którym nadał kształt. Michał uważał się za szczęściarza. Pochodził ze średnio zamożnej rodziny i gdyby nie jego osobista pracowitość i sumienność, z pewnością nie zaszedłby tak daleko. Mimo zamiłowania do gry na gitarze i pisania piosenek (miał na koncie kilka ważnych osiągnięć), wybierając szkołę średnią postanowił, że nauczy się miłości do matematyki. Nie była to miłość zupełnie wymuszona, do której droga wiedzie od pogardy i niechęci. Ale nie było to również uczucie naturalne i samoistne, które uskrzydla i sprawia, że każdy wysiłek ma posmak spełnienia. Z namysłem wybrał profil matematyczny i od pierwszych dni wytrwale ćwiczył swój zmysł logiczny. Po pewnym czasie odkrył, że to wymagające uczucie zabiera mu czas, który dawniej poświęcał sztuce. Ilekroć jednak uświadamiał sobie, że tak bardzo pragnie zmienić swoje życie i życie swych bliskich, pustka po muzyce ulegała częściowemu zapełnieniu. Aby móc utrzymać się finansowo na studiach podjął pracę w restauracji, precyzyjnie dysponując każdą posiadaną minutą. Nie opuścił żadnych zajęć, codziennie poświęcał się doskonaleniu warsztatu, a w międzyczasie znikał na kilka godzin zakładając fartuch. Studia nauczyły Michała samodyscypliny. Wykształciły w nim również jeden, bardzo silny rodzaj niechęci. Niechęci do spóźniania się. Dzieląc czas między wykłady, pracę i samodzielną naukę, doszedł do perfekcji w planowaniu każdego dnia. W dniu, w którym odebrał dyplom - zamiast dumy - przepełniła go niezwykła obawa - jak zdoła teraz, w nowym życiu, ułożyć wszystko od nowa? Szybko znalazł dobrą pracę. Spełniał się w tworzeniu projektów niemal tak samo, jak kiedyś w muzyce. Wkrótce jednak pojawiły się kolejne obawy. Zyskując w firmie dużą samodzielność i musząc samodzielnie gospodarować czasem przeznaczonym na realizację poszczególnych zleceń, zaczął narastać w nim strach, że... któregoś dnia nie zdąży. Aby dać temu potwornemu uczuciu zadość, rozpoczynał dzień pracy godzinę wcześniej i godzinę później z niej wychodził. Żeby nie spóźnić się na umówione spotkanie, uznał, że musi planować wyjście o kwadrans wcześniej. Po kilku miesiącach kwadrans przerodził się w godzinę. Tracąc czas na zapobiegawcze rozpoczynanie wszystkiego z wyprzedzeniem, coraz mniej starczało mu go na pracę. I w ten sposób znalazł się na drodze do spełnienia swego najgłębszego lęku. Lęku przed niewywiązaniem się z obowiązków. Praca marzeń wisiała na włosku i pewnie gdyby nie wcześniejsze świetne wyniki, straciłby ją bezpowrotnie. Jednak współpracownicy dostrzegli jego problem. Otrzymał ultimatum: albo coś "z tym" zrobi albo pożegna się z firmą. Michał podjął terapię, w trakcie której po raz pierwszy od bardzo dawna mógł zatrzymać się i bez pośpiechu spojrzeć na swoje życie. Na ubóstwo, z którego chciał się wyrwać, na muzykę, którą kochał i na przymusy, które sobie narzucił. Na nierealne pragnienie bycia idealnym.
Albert Ellis wyróżniał 3 główne przymuszające myśli, które czynią ludzi nieszczęśliwymi:
1) 'Muszę koniecznie, praktycznie zawsze, odnosić sukcesy w ważniejszych sprawach i związkach – bo inaczej okaże się, że jestem (ego) do niczego!' Skutek: poczucie poważnego zagrożenia i bezwartościowości, depresja, rozpacz. Działania – wycofanie się, unikanie, uzależnienia.
2) 'Inni ludzie koniecznie muszą, praktycznie zawsze, traktować mnie ze zrozumieniem, grzecznie, uczciwie lub z miłością – bo jeśli nie, to nie są dobrzy i nie zasługują na żadną radość życiu!' Skutek: gniew, złość, furia, resentymenty. Działania – walka, zemsta, przemoc, wojny, ludobójstwo.
3) 'Warunki, w których żyję, koniecznie muszą być komfortowe, przyjemne, wygodne – jeśli nie, to jest okropnie, nie mogę tego znieść, a ten przeklęty świat jest do niczego!' Skutek: żal nad sobą, złość, niska tolerancja na frustrację. Działania – wycofanie się, odwlekanie, uzależnienia.
Michał chciał zawsze być na czas aż w końcu na nic mu go nie starczało. Czy w jego przypadku chodziło naprawdę tylko o punktualność, czy może o coś więcej? Przemyśl, Czytelniczko i Czytelniku, ten przypadek wcielając się w rolę terapeuty. Z jakimi problemami mógł borykać się nasz bohater? I jak mógłby z nich najlepiej wyjść?
ZADANIE DOMOWE
Kiedy zastanowisz się nad historią Michała, przyjrzyj się, proszę, swoim przymusom. Poświęć choćby jeden dzień na ich tropienie niczym rasowy detektyw. Kiedy odczuwasz konieczność zrobienia czegoś i wyrzuty sumienia (lub rozczarowanie), gdy Ci się to nie uda? Czy wszystkie obowiązki, które traktujesz tak śmiertelnie poważnie rzeczywiście tego wymagają? Czy musząc to, co czujesz, że musisz, jesteś szczęśliwszy niż gdybyś nie musiał (lub musiał mniej)? Pamiętaj, nikt nie jest idealny.I każdy się czasem spóźnia.